Copyright by Subiektywnym Okiem. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Archiwum

środa, 29 sierpnia 2012

Czego na pewno nie kupię na Grouponie?


GrouponZbiegiem czasu portali grouponowych pojawia się coraz więcej. Do wyboru mamy mnóstwo portali oferujących nam zabiegi i inne usługi za pół-darmo. Sama bardzo często przeglądam ich oferty i równie często decyduję się na zakup kuponów oferujących usługi kosmetyczne. Najczęściej przeglądam oferty na groupon.pl ale ostatnio również ciekawe oferty ma citeam.pl a co najważniejsze dają gwarancję jakości kupionej usługi! Jednak nie na każdą usługę czy zabieg się skuszę. Dlaczego i jakiego kuponu na pewno nie kupię?

Na 99% na pewno już nigdy więcej nie zdecyduję się na zakupy na portalu okazik.pl

Dlaczego? Co jest z okazikiem.pl nie tak? Sam w sobie portal działa ogólnie bez zarzutu. Nie ma problemu z kupnem kuponu i jego zapłatą. Okazik.plZdecydowałam u nich kupić się jeden kupon, uprawniający do 2 zabiegów manicure hybrydowego z parafiną na dłonie w Salonie Kosmetycznym Kleo za 11 zł. O moich wrażeniach w Salonie Kosmetycznym Kleo możecie przeczytać TU i TU. Salon Kosmetyczny Kleo reklamowany na okazik.pl okazał się być miejscem, które natychmiast trzeba byłoby zamknąć. Intymność zapewniona klientom czy higiena to obce dla tego Salonu słowa, aż ciężko mi to miejsce nazwać salonem. Na szczęście moje kupony nie były kupione na "trudniejsze zabiegi", a jedynie na manicure. Ale widząc sposób obsługiwania innych klientek  w tym miejscu bałabym się skorzystać z np. pedicure czy zabiegu na twarz lub ciało. Niestety na okazik.pl jeszcze dłuuuugo można było zakupić kupony na zabiegi w tym miejscu i wiele kobiet wykupiło tam mikrodermabrazję, oczyszczanie twarzy, depilację ciała. Jak sobie przypomnę te brudne od wosku podgrzewacze i zużyte ręczniki to aż mnie ciarki przechodzą na samą myśl. Ta sytuacja spowodowała u mnie podejrzenia, że portal okazik.pl kompletnie nie sprawdza jaki salon wykupuje u nich reklamę i sprzedaje kupony, a co za tym idzie nie możemy mieć pewności, że trafimy w profesjonalne ręce albo przynajmniej nie nabawimy się jakiejś choroby. Pozwalają oferować usługi każdemu jak leci, a to osobiście mi bardzo nie pasuje.

Nigdy nie zdecyduję się na kupno kuponu na wykonanie makijażu permanentnego

Makijaż permanentnyWiedząc, że nie każdy gabinet kosmetyczny przykłada się do porządnego wykonania zabiegu w ramach kuponu, miałabym obawy przed wykonaniem makijażu permanentnego. Bądź co bądź jest to tatuaż, a nie zwykła henna i ewentualne nieprawidłowości podczas jego wykonania mogą się dla nas przykro skończyć. Gdybym zdecydowała się na wykonanie makijażu permanentnego (a rozważam taką opcję) na pewno nie kupię na niego zniżki na portalu zakupów grupowych. Zdecydowanie wolę zapłacić pełną stawkę lub negocjować cenę bezpośrednio w salonie, a niżeli ryzykować z góry kiepsko wykonaną usługę tylko dlatego, że została kupiona na grouponie. A niestety niektóre salony mają taką politykę, że zabieg kupiony na grouponie wykonywany jest szybciej, mniej dokładnie itd.

Nie zakupię już kuponu na przedłużanie rzęs metodą 1:1

Wizja pięknych rzęs była tak silna, że raz zdecydowałam się na kupno usługi przedłużania i zagęszczania rzęs metodą 1:1. Efekt był rzeczywiście piękny, ale później moje rzęsy wymagały solidnej regeneracji. Otrzymałam również zniżkę na uzupełnianie rzęs, ale nie skusiłam się. Dlaczego? Sztuczne rzęsy sprawiały mi kłopot. Jedna zawijała się i często mnie kuła w powiekę lub oko. Nie mogłam odruchowo przetrzeć oka. Miałam kłopoty z wykonaniem makijażu i demakijażu. Jedynym słowem piękne, ale bardzo dla mnie kłopotliwe. Postawiłam więc na odżywianie rzęs i ich pielęgnację w cenie takiego sztucznego zagęszczania. Zdecydowanie lepiej jest zainwestować w porządny preparat na porost rzęs i brwi niż wydawać krocie na sztuczne. Ponadto naczytałam się mnóstwo, ale to mnóstwo opinii dziewczyn, które regularnie przedłużały rzęsy przez długi czas. Gdy zrezygnowały z dalszego przedłużania to swoich własnych rzęs nie miały praktycznie wcale i był płacz i lament. A wiec idę za ich radą i swoich już więcej nie przedłużę!

Nie kupię kuponu na fish pedicure

Fish pedicureZabieg wykonywałam dwa razy i dwukrotnie wydał mi się stratą pieniędzy. Efekt wygładzenia stóp jest praktycznie żaden. A i widok mocno zniszczonych stóp innych klientów wkładanych do tego samego zbiornika z wodą co moje - mnie po prostu obrzydza. Wiem, że woda jest filtrowana, sterylizowana i w ogóle super bezpieczna, czysta i higieniczna, ale jak to się mówi "klient kupuje oczami" i moje oczy widzą, co jest wkładane do zbiornika, a niestety nie widzą jak woda się oczyszcza, sterylizuje itp. Bo widok uciekających bąbelków z filtra w zbiorniku nie musi być równoważne z dokładną sterylizacją akwarium.

Nie kupię kuponu na kosmetyczne wybielanie zębów w Gabinecie Kosmetycznym

Kosmetyczne wybielanie zębówKosmetyczne wybielanie zębów bez konsultacji z lekarzem dentystą jest bardzo niebezpieczne. Jedynie zęby w 100% zdrowe można poddać zabiegowi wybielania, a fakt czy są naprawdę zdrowie jest w stanie ocenić jedynie stomatolog. Ponadto wszelka ingerencja w obrębie zębów jest traktowana jako zabieg medyczny, którego nie może wykonywać osoba bez odpowiednich kwalifikacji czyt. kosmetyczka czy kosmetolog. Nawet najmniejsze pęknięcia szkliwa może spowodować stałą nadwrażliwość zębów oraz dalsze uszkodzenia zębów. Dlatego jestem przeciwniczką wybielania zębów w salonach kosmetycznych i odradzam każdemu.

A Wy? Czego nigdy nie kupicie na grouponie?


wtorek, 28 sierpnia 2012

ARTISTRY™ Essentials Krem normalizujący SPF 15


W skład kupionego przeze mnie zestawu ARTISTRY™ Essentials wchodził również krem normalizujący, z którego również jestem zadowolona. Tubka kremu jest naprawdę duża, bo aż 75 ml i starcza na mega długi czas. Do tej pory go mam i stosuję zamiennie z kremem nawilżającym Bandi, o którym napiszę Wam niedługo. 

Zamknięcie kremu w tubce to również bardzo dobra ochrona kremu przed dostaniem się do niego bakterii naniesionych palcami - dlatego kremy zamykane w słoiczkach nie są moimi faworytami. Jeżeli mamy wybór wybierajmy kremy w tubkach, a jeszcze lepiej w opakowaniach z pompką - bo te są najlepsze!

Krem ma bardzo lekką, beztłuszczową konsystencję i bardzo dobrze rozprowadza się po twarzy. Zapach ma również bardzo dzięki zawartości mikrogąbeczek i matujących pudrów. Ma w swoim składzie opatentowaną przez ARTISTRY otoczkę ochronną, która chroni przed wolnymi rodnikami i szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych." Buzia naprawdę wyglądała po nim przyzwoicie i zdrowo.
przyjemny - taki świeży, ale nie nachalny. Efekt matujący jest praktycznie idealny, bo nie wysuszał mojej buzi na wiór, a jednocześnie nie pozwalał jej się błyszczeć jak bombka na choince bożonarodzeniowej.Producent tłumaczy, że efekt matujący otrzymywany jest "

Krem również bardzo przyzwoicie się wchłaniał i bardzo dobrze spisywał jako baza pod makijaż. Dodatkowo zawiera filtr UVA i UVA o SPF 15. Jednym słowem krem wart polecenia i chętnie będę do niego wracać :) A jego cena (90 zł) jest rekompensowana wydajnością, dokładnie jak w przypadku preparatu oczyszczająco-normalizującego z zestawu ARTISTRY™ Essentials.

Moja subiektywna ocena Preparatu oczyszczająco-normalizującego ARTISTRY™ Essentials:

Jakość:

Rewelacja! Najwyższa jakość!

Opakowanie:

Rewelacja! Super opakowanie, banalnie się stosuje!

Cena:

Kiepsko! Drogi kosmetyk!
poniedziałek, 27 sierpnia 2012

ARTISTRY™ Essentials - Preparat oczyszczająco-normalizujący


Nie wiem jak to się stało, że do tej pory nie przedstawiłam Wam wyników mojego testowania zestawu normalizującego marki ARTISTRY™ Essentials. Swoje niedopatrzenie postanowiłam jak najszybciej naprawić i jako pierwszą recenzję wystawię preparatowi oczyszczająco-normalizującemu. Produkt jest dedykowany skórom tłustym, mieszanym. Będzie również bardzo dobrze spisywał się na skórach wrażliwych.
ARTISTRY™ Essentials - Preparat oczyszczająco-normalizującyPreparat zamknięty jest w tubce o pojemności 135 ml z wygodnie zamykaną zakrętką w postaci zatrzasku. Sam preparat ma konsystencję baaaaardzo gęstego żelu i na samym początku jego stosowania ma się wrażenie bardzo tępej konsystencji, ale po chwile bardzo ładnie się rozsmarowuje. Kropla wielkości zielonego groszku w zupełności wystarcza na umycie całej twarzy wraz z szyją - kosmetyk jest przez to niesamowicie wydajny! Mimo właściwości normalizujących nie zaobserwowałam wysuszenia twarzy ani uczucia ściągnięcia. Co mi się podoba w tym produkcie to fakt, że nie tylko oczyszcza ją bardzo dobrze z makijażu i innych zanieczyszczeń to również ją nawilża - przynajmniej takie mam odczucie, a i producent tak twierdzi pisząc "Zawiera Tri-Balance Complex, w którego skład wchodzą opuncja figowa i acerola, pomagające zachować odpowiednie nawilżenie i wzmocnić naturalną barierę ochronną skóry. Wyrównuje poziom nawilżenia i natłuszczenia skóry dzięki zawartości fitoskładników pochodzących z roślin rosnących w skrajnych warunkach klimatycznych". Myślę, że jest to najlepszy żel oczyszczający do cery mieszanej jaki spotkałam do tej pory.

Ewidentnym minusem tego kosmetyku jest jego dostępność. Nie można pójść do sklepu i od tak go kupić w pierwszej lepszej drogerii. Musimy znać konsultanta marki Amway, który ma możliwość złożenia zamówienia na produkty ARTISTRY™.

Podsumowując - kosmetyk mogę polecić z czystym sumieniem, pieniądze na niego wydane na pewno nie będą zmarnowane a wydajność produktu rekompensuje jego wysoką cenę (68 zł - kupowany osobno, bez zestawu). Osobiście na pewno kupię go ponownie!

Moja subiektywna ocena Preparatu oczyszczająco-normalizującego ARTISTRY™ Essentials:

Jakość:

Rewelacja! Najwyższa jakość!

Opakowanie:

W porządku! Stosowanie intuicyjne!

Cena:

Kiepsko! Drogi kosmetyk!
niedziela, 26 sierpnia 2012

Jaki peeling będzie najlepszy do walki z wrastającymi włoskami?


Peeling kawowy do ciałaO dobroczynny działaniu peelingów chyba nie muszę pisać. Na każdym kroku różne portale urodowe i blogi przypominają nam, aby stosować go regularnie co kilka dni. W przypadku walki z wrastającymi włoskami nawet i codziennie! Ostatnio nawet coraz częściej można spotkać się z sugestią, aby wykonywać peelingi głowy w celu lepszego jej oczyszczenia i pobudzenia krążenia mającego zbawienny wpływ na nasze cebulki włosowe. Półki w drogeriach uginają się pod ciężarem gotowych peeliengów i nie ma absolutnie żadnego problemu z jego kupnem. Ale chciałabym Was zachęcić do samodzielnego wykonania peelingu w domu, który moim zdaniem będzie najlepszy do usunięcia wrastających włosków. Dzięki samodzielnie wykonanemu peelingowi można sporo zaoszczędzić, a nawet uzyskać lepszy efekt.
Aby wykonać peeling w domu nie trzeba wielu składników. Bazą naszego domowego peelingu jest oliwka kosmetyczna, np. dla dzieci lub każda inna w przystępnej dla nas cenie. Dobrze również sprawdzi się oliwka w żelu. Ja wybieram zawsze najtańszą jaka jest dostępna danego dnia w sklepie. Druga niezbędna sprawa to pojemnik, w którym będziemy przechowywać nasz peeling. Do tego bardzo dobrze nadają się puste opakowania po masłach do ciała lub peelingach w zakręcanych plastykowych pudełeczkach. Osobiście wykorzystuję pojemnik po peelingu cukrowym DAX (225 ml). Jeżeli takiego nie mamy, możemy wykorzystać inne naczynie - ważne, aby wygodnie nam się z niego wybierało peeling. Nie musi to być naczynie zamykane.

Jak wykonać peeling do ciała?

Najłatwiejszym i jednocześnie najlepszym peelingiem do wrastających włosków będzie peeling kawowy. Oprócz właściwości złuszczających wykazuje bardzo dobre efekty wyszczuplające oraz w walce z cellulitem ze względu na zawartość kofeiny. Ja bardzo lubię go stosować na miejsca dotknięte problemem wrastających włosków. Sprawdza się bardzo dobrze, ponieważ jest drobny a drobinek ścierających bardzo dużo - czego brakuje mi w sklepowych peelingach.

Peeling kawowy

Oto lista niezbędnych składników:
  1. pojemnik
  2. oliwka (o dowolnym zapachu, byle nie mocno intensywnym - polecam pomarańczowy)
  3. 4 czubate łyżki najtańszej mielonej kawy lub 4 czubate łyżki "zużytych" fusów po kawie, jeśli taką pijecie.
  4. łyżeczka do herbaty do mieszania składników
  5. kieliszek 50 ml (jako miarka)
opcjonalnie:
  1. 2 płaskie łyżki cukru
Przepis:
  1. Do pojemnika wsypujemy kawę (i cukier).
  2. Dolewamy 3 kieliszki oliwki.
  3. Mieszamy do połączenia się składników.
KONIEC :)
Peeling kawowyJeśli nasza mieszanka wydaje nam się zbyt sucha i taka "tępa" dolewamy jeszcze oliwki wedle naszego uznania. Chodzi o to, aby nasza miksturka była leista, ale mimo wszystko gęsta. Powinna się swobodnie przelewać przez łyżeczkę. Jeżeli nie mamy w domu mielonej kawy możemy wykonać domowy peeling cukrowy, zastępując kawę cukrem. Mieszankę możemy również wzbogacić miodem.

Stosowany codziennie domowy peeling kawowy mocno złuszczy naskórek i pozwoli przebić się przez skórę wrastającym włoskom. Samodzielnie przygotowany peeling ma tę zaletę, że jest tani, bardzo gęsty, z dużą ilością drobinek i ... skuteczny. Mimo, że lubię peelingi DAX Perfecta to jednak mam wrażenie, że słabo ścierają moją skórę w miejscach dotkniętych problemem wrastających włosków.

Moja regularność przy stosowaniu peelingu została ostatnio mocno nadszarpana, to też postanowiłam wspomóc się zabiegiem zwalczającym wrastające włoski w Studiu Kosmetycznym Easy Waxing. Jak było? O tym napiszę Wam już niebawem. A tymczasem pędzę do kuchni przygotować nową porcję peelingu :)

Buziaki!
Vera
piątek, 24 sierpnia 2012

Aktywny peeling enzymatyczny z papainą i żółtą glinką do cery tłustej i mieszanej - Dermika


Do peelingów enzymatycznych nie mogłam się przekonać. Namawiano mnie wiele razy abym zaprzestała stosowania peelingów ziarnistych i postawiła jedynie na enzymatyczne. Kilka razy wypróbowałam takiego peelingu, ale nigdy nie byłam zadowolona z efektów. Miałam wrażenie, że po prostu nic nie robią. Tak samo było z peelingiem enzymatycznym Dermiki. Stosowałam go raz na tydzień lub rzadziej i kiedyś podczas babskich ploteczek pożaliłam się na ten peeling koleżance. Doradziła mi abym zaczęła stosować ten peeling częściej oraz podczas brania prysznica, tak aby ciepło parującej wody w kabinie pozwoliło lepiej działać enzymom.
Aktywny peeling enzymatyczny z papainą i żółtą glinką do cery tłustej i mieszanej - Dermika
Poszłam za jej radą i zdanie o peelingu enzymatycznym Derminiki zmieniłam o 180 stopni! W tym tkwił sekret jego działania - regularność stosowania + dodatkowe ciepło. 
Peeling enzymatyczny z papainą i żółtą glinką Dermika przeznaczony do cery tłustej i mieszanej. Trzymamy go na twarzy (zgodnie z zaleceniem producenta) od 3 do 5 min i rzeczywiście tyle wystarczy, aby po kilka krotnym zastosowaniu w ciągu tygodnia poczuć diametralną różnicę. Dzięki temu kosmetykowi moja buzia bardzo wygładziła się i stała się przyjemna w dotyku i miękka. Bardzo lubię ten peeling i uważam, że jest świetny do skór tłustych i mieszanych, ponieważ bardzo ładnie oczyszcza buzie i reguluje wydzielanie sebum.

Po peelingi ziarniste sięgam teraz bardzo rzadko - nie częściej jak raz w miesiącu, ponieważ peeling enzymatyczny działa delikatniej na moją buzię i absolutnie nie podrażnia jej.

Polecam ją każdemu, kto boryka się ze zmianami trądzikowymi oraz skórą tłustą, mieszaną, naczynkową i wrażliwą.

To już 3 moje opakowanie i nadal jestem mu wierna! Produkt do kupienia w drogeriach za ok. 25 zł. Dla niektórych może okazać się drogi, ale jest bardzo wydajny i warto go mieć w swojej kosmetyczce. 

Moja subiektywna ocena Aktywnego peelingu enzymatycznego z papainą i żółtą glinką do cery tłustej i mieszanej - Dermika:

Jakość:

W porządku! Bardzo przyjemny!

Opakowanie:

W porządku! Stosowanie intuicyjne!

Cena:

Bez szału! Cena ani niska, ani wysoka. Średnia półka!

środa, 22 sierpnia 2012

Marka SKINCEUTICALS - czy warto wydać na ich produkty krocie?



SKINCEUTICALS Dzięki uprzejmości portalu urodaizdrowie.pl miałam okazję wypróbować zestaw próbek kosmetyków pielęgnacyjnych do twarzy marki SKINCEUTICALS. Próbki kosmetyków, które otrzymałam dedykowane są dla cery dojrzałej, ponieważ celem marki Skinceuticals jest walka z pierwszymi oznakami starzenia się skóry.

Określenie "cera dojrzała" nie dotyczy jedynie kobiet po 40 roku życia. Niestety ale jeżeli dopiero w tym wieku sięgniemy po produkty przeciwzmarszczkowe to będzie już zdecydowanie za późno. Produkty przeciwzmarszczkowe jak sama nazwa na to wskazuje są przeciw zmarszczkom, czyli pielęgnują skórę tak, aby zmarszczki pojawiły się jak najpóźniej (bo tak czy siak, kiedyś to nastąpi) - dlatego warto po produkty przeciwzmarszczkowe sięgać znacznie wcześniej - nawet przed 30 rokiem życia. Dobrą praktyką jest stosowanie pierwszych kremów regeneracyjnych np. na noc.

Zestaw próbek jaki otrzymałam do testowania zawierał 3 mini produkty: 
  1. Serum 10 - PODWÓJNIE DZIAŁAJĄCA KURACJA ANTYOKSYDACYJNA ZAWIERAJĄCA 10% KWAS L-ASKORBINOWY I KWAS FERULOWY
  2. Retinol 0.3 - SKONCENTROWANY PREPARAT NA NOC O DZIAŁANIU WYGŁADZAJĄCYM, Z CZYSTYM RETINOLEM
  3. A.G.E. Eye Complex -KOMPLEKSOWE ROZWIĄZANIE DLA SKÓRY DOJRZAŁEJ W OKOLICACH OCZU
Na czas testowania zaprzestałam stosowania swoich dotychczasowych kosmetyków. Najbardziej pokładałam nadzieje w kremie pod oczy, który według zapewnień producenta miał przy długotrwałym stosowaniu zmniejszyć zmarszczki oraz zniwelować opuchnięcia i cienie pod oczami, które w moim przypadku są bardzo zauważalne i wyjście bez korektora pod oczami jest niemożliwe (wszyscy od razu mnie pytają czy nie jestem chora). 

Walkę z cieniami rozpoczęłam już dawno. Stosowałam różne produkty i kosmetyczne i apteczne. Wyniki badań krwi i hormonów nie wykazują żadnych nieprawidłowości, które mogłyby tłumaczyć ten stan rzeczy, dlatego nie pozostało mi nic innego jak żyć z cieniami w zgodzie. Ale nie mniej jednak miałam nadzieję, że być może A.G.E. Eye Complex da sobie z nimi radę.

Natomiast w przypadku kremu na noc - Retinol 0.3 liczyłam na wygładzenie mojej jedynej zmarszczki mimicznej, którą od kilku lat noszę na swoim czole, a po Serum 10 chciałam uzyskać uszczelnienie moich naczynek na policzkach. Czy udało mi się osiągnąć swoje zamierzenia? 

Wszystkie 3 produkty stosowałam regularnie od pierwszego dnia ich otrzymania. Na stronie producenta doczytałam informacje jak je stosować i jakich efektów mogę się spodziewać. Doczytałam również, że w przypadku skór bardzo wrażliwych mogą wystąpić podrażnienia i w tej sytuacji należy rzadziej stosować kosmetyki.

Serum 10
Serum stosowałam jedynie na dzień, krem pod oczy rano i wieczorem, a retinol 0.3 na noc. Po tygodniu regularnego stosowania poczułam bardzo duże wygładzenie swoich policzków, które mogłam wyczuć pod palcami, ale niestety nasiliły mi się rumieńce, które były oznaką podrażnienia. W tej sytuacji rozpoczęłam stosowanie retinolu jedynie na czoło, serum odstawiłam na kilka dni, a krem pod oczy stosowałam bez zmian.
Prawie po miesiącu stosowania kremu pod oczy moje sińce zmniejszyły się o co najmniej połowę!A.G.E. Eye Complex  Jestem po prostu zachwycona efektem! Zmarszczki praktycznie nie drgnęły, ale sińce naprawdę zbladły! Skóra pod oczami zrobiła się znacznie gęstsza i nie byłą już cieniutka jak pergaminowy papier. Dla mnie rewelacja! Już zaczęłam sprawdzać cenę pełnowymiarowego produktu, aby jak najszybciej go mieć w swoich zapasach i .... cena przygasiła mój zapał - 380 zł za 15 ml... Okropnie droga...

Retinol 0.3 - stężenie retinolu w tym produkcie musi być pewnie duże, ponieważ próbka tego kosmetyku została zamknięta w metalowej tubce niczym maść kupowana w aptece oraz dodatkowo zabezpieczona membraną, którą przy pierwszym użyciu należy przebić zakrętką. Krem bardzo dobrze mi służył, co prawda nie udało mu się zniwelować mojej zmarszczki na czole, ale kilka krotne zastosowany na moich policzkach bardzo je wygładził - skóra zrobiła się bardzo mięciutka i przyjemna w dotyku. Jest bardzo wydajny - mimo codziennego stosowania zostało mi jeszcze sporo produktu w tubce. Niewielka ilość wystarczy na pokrycie całej twarzy.

Retinol 0.3Serum 10 - trochę nie podrażniało, ale jego konsystencja bardzo szybko się wchłaniała w skórę i nie pozostawiała tłustej warstwy. Śmiało można było zastosować po nim krem do twarzy. I jest baaardzo wydajne. Na twarzy wystarczy zużyć dosłownie 5 kropel. A pojemność pełnowymiarowego produktu to aż 30 ml - jak dla mnie ilość nie do zużycia w ciągu pół roku. Jednak nie zauważyłam znacznych różnic podczas stosowania tego kosmetyku. Wydaje mi się, że moja skóra go nie potrzebowała, a wiedząc jak szybko neutralizuje się kwas l-askrobionowy sądzę, że kupno pełnowymiarowego produktu byłoby stratą pieniędzy - bo szybko stałby się kosmetykiem bez swoich właściwości.

Podsumowując, jestem zachwycona kremem pod oczy i gdyby jego cena była chociaż o połowę niższa z pewnością bym go dla siebie kupiła. Krem na noc Retinol 0.3 również nie jest wpuszczaniem klienta w maliny i rzeczywiście może wygładzić ładnie buzie, natomiast serum 10 nie jest dla osób o bardzo wrażliwej skórze, aczkolwiek pewnie również będzie się dobrze sprawował w przypadku cer zmęczonych i szarych dzięki swojemu wysokiemu stężeniu kwasu l-askrobionowego.

Jeżeli jesteście zainteresowane produktami marki SKINCEUTICALS zapraszam na ich stronę internetową www.skinceuticals.pl

A oto ostateczny werdykt przedstawiony w subiektywnej tabelce:
SKINCEUTICALS  Serum 10

Jakość:

W porządku! Bardzo przyjemny!

Łatwość użytkowania:

Rewelacja! Super opakowanie, banalnie się stosuje!

Cena:

Tragedia! Cena tak wysoka, że muszę zakup przemyśleć 10 razy!


SKINCEUTICALS  Retinol 0.3

Jakość:

W porządku! Bardzo przyjemny!

Łatwość użytkowania:

Rewelacja! Super opakowanie, banalnie się stosuje!

Cena:

Tragedia! Cena tak wysoka, że muszę zakup przemyśleć 10 razy!


 SKINCEUTICALS  A.G.E. Eye Complex

Jakość:

Rewelacja! Najwyższa jakość!

Łatwość użytkowania:

W porządku! Stosowanie intuicyjne!

Cena:

Tragedia! Cena tak wysoka, że muszę zakup przemyśleć 10 razy!

Uroda i zdrowie