piątek, 29 kwietnia 2016

Manicure japoński w Nail Bar & Art Academy La Manicure

źrodło: http://lamanicure.pl
Na Nail Bar & Art Academy La Manicure natrafiłam przeglądając facebookowe profile salonów kosmetycznych we Wrocławiu. Ich profil zawierał mnóstwo świetnych zdjęć stylizacji paznokci i kusiło mnie od dłuższego czasu, aby wypróbować ich usługi. Cennik mają standardowy, a swój salon w centrum Wrocławia, bo tuż przy Galerii Dominikańskiej. Ponadto profil Nail Bar & Art Academy La Manicure na Facebooku liczy prawie 4,5 tysiąca fanów. Czy 4,5 tysiąca osób może się mylić? Otóż może... Zapraszam do mojej recenzji z wizyty w La Manicure na manicure japońskim.

Lubię manicure japoński, bo zawsze wychodziłam z gabinetów z niesamowicie lśniącymi i zdrowo wyglądającymi paznokciami. Ten zabieg zawsze pozytywnie wpływał na płytkę moich paznokci, dlatego po małych uszkodzeniach spowodowanych zbyt często nakładaną hybrydą zdecydowałam się postawić na ich odżywienie. W tym celu wybrałam się na manicure japoński do La Manicure.

La Manicure mieści się na ul. Wita Stwosza 15a lok 2b, który znajduje się w małym pomieszczeniu, bez dostępu do naturalnego światła. Po przekroczeniu progu studia La Manicure poczułam się troszkę jakbym wchodziła do piwnicy. Tuż na wprost drzwi na stanowisku do manicure siedziała pani X, która wykonywała mi manicure. Przywitała mnie bardzo serdecznie i na dzień dobry zaproponowała herbaty. Zdecydowałam się na czarną i w międzyczasie usadowiłam się na krzesełku przy stanowisku do manicure.

Byłam mocno zdegustowana tym w jakim stanie zastałam stolik. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że panował porządek, bo rzeczy były równo poukładane. Jednak wszystko co leżało na stole było niesamowicie zakurzone pyłem z paznokci. Wszystko, ale to absolutnie wszystko było w pyle. Zarówno lampa, jak i wzorniki do paznokci, biurko, nie wspominając nic o samych frezarkach. Od dawna te przedmioty nie widziały na sobie mokrej ściereczki! Jedyną rzeczą, która była prawdopodobnie regularnie przecierana to podkładka pod dłonie wraz z pochłaniaczem pyłu.

Pani X wróciła po chwili z moją herbatą. Przede mną postawiła mały papierowy kubeczek z pływającą torebką czarnej herbaty zalaną gorącą wodą z dystrybutora wody, który stał nieopodal. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy do tej pory nie spotkałam się z takim sposobem podania mi herbaty w gabinecie kosmetycznym - na stacji benzynowej owszem.

Z szerokim uśmiechem zasiadła przede mną pani X, zakładając jednorazowe rękawiczki. Bardzo pobieżnie spryskała moje dłonie dezynfekującym sprayem i bez podłożenia jednorazowego papierowego ręcznika na podkładkę pod dłonie, rozpoczęła pracę. Spytała jaki kształt paznokci preferuję i rozpoczęła ich skracanie. Trafiłam na panią, która należała do tych osób, dla których 15 sekund ciszy stanowi gigantyczny dyskomfort. W związku z tym przez cały zabieg byłam wypytywana o przeróżne swoje prywatne sprawy, począwszy od planów na wakacje po Sylwestra. Po wypiłowaniu paznokci, bez jakiejkolwiek konsultacji ze mną co do ich długości, pani X przeszła od razu do usuwania skórek za pomocą zapylonej frezarki. Na szczęście moje skórki nie doznały uszkodzeń, a po ich wyfrezowaniu pani X zmatowiła moją płytkę tym samym pilnikiem, którym miałam skracane paznokcie. Następnie została wtarta odżywcza pasta w płytkę za pomocą polerki dołączonej do zestawu manicure japońskiego, a potem wtarty puder. Ponieważ moje dłonie również były mocno zapylone pani X poprosiła mnie o udanie się do toalety i umyciu rąk.

Toaleta okazała się być bardzo małym, ciemnym i zaniedbanym miejscem. Do wytarcia rąk służył zwykły, klasyczny frotowy ręcznik, który już był mokry! Z niesmakiem opuściłam toaletę z wilgotnymi dłońmi. Jednak tym faktem nie zraziła się pani X, która w mokre dłonie wmasowała mi krem marki BingoSpa.

Niestety moje paznokcie nie błyszczały tak pięknie jak zazwyczaj po manicure japońskim. Byłam rozczarowana, ale największym dla mnie rozczarowaniem i zaskoczeniem był fakt, że moje paznokcie były różnej długości! Każdy w cały świat!

Jedynym plusem jaki dostrzegłam w tej wizycie był fakt używania jednorazowych pilników, które są ofiarowywane klientom. Zapłaciłam 50 zł w gotówce (nie ma możliwości płatności kartą) i wyszłam obiecując sobie, że już nigdy tam nie wrócę.



Podsumowanie manicure japońskiego w Nail Bar & Art Academy La Manicure:
Strona salonu: http://lamanicure.pl/

Jakość usługi:
Kiepsko! Nie wrócę, aby powtórzyć zabieg!
Komfort klienta: 
Bez szału! Komfort średnio zapewniony!
Higiena:
Kiepsko! Higiena to obce słowo!