czwartek, 27 lutego 2014

Profesjonalny pedicure w domu - jak najbardziej TAK!

Po moich przygodach w różnych salonach we Wrocławiu, stwierdzam, że chcąc nie wydać więcej jak 50 zł na pedicure to zdecydowanie bezpieczniej i lepiej będzie zająć się tym samej! We Wrocławiu nie wykonamy porządnego pedicure za 50 zł, a jedynie pseudo-pedicure z groupona (nie polecam!).
Chcąc oszczędzić sobie zdrowia i nerwów lepiej nie narażać się wybierając pedicure za taką kwotę i zrobić pedicure samemu.
Niestety samodzielny pedicure może być trochę uciążliwy i pracochłonny, jeżeli chciałybyśmy uzyskać taki sam efekt jak po wyjściu z PROFESJONALNEGO salonu.
Największą trudnością jest pozbycie się zrogowaciałego naskórka. Bardzo często jest to nie lada wyzwanie!

Na szczęście na naszym rynku pojawiły się peelingi chemiczne do stóp dostępne dla przeciętnego Kowalskiego, które moim zdaniem są rewelacyjne! Efekt po takim pedicure bardzo często przewyższał to z czym wychodziłam z wielu salonów po usłudze kupionej na grouponie. Stopy gładkie, idealne!
Na pewno czytając blogi natknęłyście się na takie peelingi. Jest to nic innego jak foliowe skarpety wypełnione kwasami, które mają za zadanie pozbyć się zrogowaciałego naskórka z naszych stóp w ciągu paru dni.
Przykładem mogą być produkty Cosmabell, Magic Foot Peel czy EpilFeet.

Niestety każda para skarpet wymienionych producentów to koszt niemalże 100 zł. Przy takim koszcie skarpetek, pedicure w dobrym salonie kosmetycznym jest niemalże identyczny. A w salonie w tej cenie dodatkowo wyjdziemy ze stópkami nakremowanymi i pomalowanymi paznokciami. Czy się zatem to opłaca? Jeżeli kupujemy skarpety firmy Cosmabell, Magic Foot Peel czy EpilFeet to absolutnie NIE. Zdecydowanie lepiej jest iść na pedicure do gabinetu podologicznego i wyjść z takim samym i natychmiastowym efektem wzbogaconym o śliczny kolor paznokci.

Czy zatem nie ma szansy na porządny pedicure za 50 zł? 



Na szczęście jest! I odkryłam go dzięki Alince, która na swoim blogu zaprezentowała skarpetki jeszcze innego producenta, które działają w identyczny sposób jak te wymienione powyżej, a kosztują 49 zł w sklepie AsianStore. Recenzja Aliny skutecznie przyciągnęła mnie do tego sklepu i skłoniła do zakupu skarpet Mizon Miracle Peeling Foot.
Po wypróbowaniu Miracle Peeling Foot bezapelacyjnie stwierdzam, że ceny Cosmabell, Magic Foot Peel oraz EpilFeet są zdecydowanie zawyżone. Zasada działania oraz efekty są identyczne, a cena producenta Mizon zdecydowanie bardziej przyziemna.

Jak zrobić profesjonalny pedicure w domu?

Ze skarpetkami to banalnie proste :)

  1. Jeżeli mamy na paznokciach lakier zmywamy go. Kwasy zawarte w skarpetkach nieładnie nam go zmatowią i nie będzie prezentował się estetycznie.
  2. Zakładamy skarpetki na suche i czyste stopy. Siedzimy sobie w nich odpowiedni czas, który został podany na opakowaniu.
  3. Po czasie myjemy stopy i ich nie kremujemy! Zamiast kremu możemy pomalować paznokcie na ulubiony kolor.
  4. Przez najbliższe kilka dni nasze stopy są suche, a następnie zaczynają się łuszczyć. Pamiętamy, aby nie smarować ich kremem, a łuszczącego naskórka nie odrywać.
  5. Po 7 dniach mamy stópki jak ta lala! :)
Naprawdę gorąco polecam skorzystanie z tej formy pedicure we własnym domowym zaciszu. Jestem przekonana, że będziecie zadowolone z efektów tak samo jak ja i Alina :)

Moja subiektywna ocena chemicznego peelingu Miracle Peeling Foot:
Jakość:
Rewelacja! Najwyższa jakość!
Jakość opakowania:
Bez szału! Ani kiepskie ani dobre.
Cena:
Bez szału! Cena ani niska, ani wysoka. Średnia półka!

Słyszałyście kiedykolwiek coś o skarpetkach Mizon? :)

Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii i poglądu na zabiegi pedicure!
ściskam,
Vera
niedziela, 23 lutego 2014

Suchy szampon Batiste Tropical

Suche szampony zaczęłam cenić jeszcze zanim podbiły swoją obecnością polską blogosferę. Bardzo często ratowały mnie z opresji pozwalając odświeżyć włosy w parę sekund. 

Najczęściej sięgałam po tanią i sprawdzoną Isanę z Rossmanna, mimo iż na blogach królowały i nadal królują szampony Batiste. Mnie szał na ich szampony nie porwał, ale trafiła mi się miniaturka w jednym z Glossyboxów

I za to właśnie Glossybox'a kocham! Gdyby nie on wielu intrygujących produktów sama bym nie kupiła ze względu na kosmiczne ceny, a dzięki nim mam okazję się przekonać o jakości wielu z nich, które kuszą na blogach innych dziewczyn.

A więc miałam przyjemność wypróbowania szamponu Batiste o zapachu tropikalnym. 
Tak jak sądziłam wokół tej marki jest więcej szumu i rozgłosu niż cudów. Szampon okazał się być absolutnie... zwyczajny

Miniaturka 50 ml okazała się być bardzo niewydajna, gdyż starczyła mi dosłownie na 1,5 raza. Podobnie jak większość suchych szamponów zostawia delikatny jasny osad. Ponadto dobrze odświeża włosy, ale trzeba go naprawdę dużo nałożyć. Zapach przyjemny, kwiatowy, ale nie określiłabym go jako tropikalny. 

Cena tego cudeńka jest zdecydowanie zawyżona i gdyby kosztował tyle samo co Isana być może skusiłabym się na zakup oryginalnego dużego opakowania, a tak zużyte maleństwo ląduje w koszu, a marka Batiste przestaje już mnie kusić.



Moja subiektywna ocena suchego szamponu Batiste Tropical:
Jakość:
Bez szału! Zwykły przeciętniak!
Jakość opakowania:
W porządku! Opakowanie wygodne i przemyślane!
Cena:
Kiepsko! Drogi kosmetyk!




czwartek, 6 lutego 2014

Konkursowa przypominajka

Dziewczyny!

Chciałam Wam przypomnieć, że do niedzieli macie czas aby wziąć udział w konkursie i wygrać jedno pudełeczek glossy, które samodzielnie komponowałam :)

Zasady są banalnie proste, bo wystarczy być obserwatorem bloga :)
Nie wymagam polubienia profilu na Facebooku, dodatkowych notatek czy banerów. To od Was zależy czy poinformujecie swoich czytelników i znajomych o konkursie, do którego jeszcze raz serdecznie Was zapraszam! :)
Po szczegóły klikajcie tutaj Zgarnij jeden z dwóch glossy - KONKURS
Vera