niedziela, 19 stycznia 2014

Manicure i pedicure w Komfort Azja

Długo zwlekałam z relacją mojej wizyty w tym miejscu. Nie wiedziałam w sumie od czego zacząć, bo jedynie co nasuwało mi się jako pierwsze, to określenie tego miejsca jako "ekskluzywna biedota"...
Skąd to określenie? Ano stąd, że salon mocno dąży do tego, aby być ekskluzywny a gdy przyjrzymy się mu z bliska wali tandetą i bylejakością... 
źródło: www.komfortazja.pl
Doskonałym przykładem mojej tezy może być strona internetowa tego salonu, która swoim designem nawiązuje do wczesnych lat 90-tych. Strona zrobiona bardzo niskim kosztem bez gustu i smaku, oderwana całkowicie od designu panującego w samym gabinecie. Strona zawierająca minimum informacji, które są nieaktualne, a w galerii zamiast rzeczywistych zdjęć salonu znajdziemy pobrane z internetu pierwsze lepsze fotki profesjonalnych modelek udających rozkosz podczas masażu. 

Mimo fatalnego pierwszego wrażenia po przeglądnięciu strony internetowej Komfort Azja to miejsce kusiło mnie od dłuższego czasu. Kusiło akcjami na facebooku i kusiło zniżkami na grouponie, gdzie zdjęcia salonu były rzeczywiste i prezentowały się niezwykle interesująco. 

Komfort Azja (zdjęcia z groupona)
źródło: groupon.pl
6 grudnia z okazji otwarcia nowej placówki Komfort Azja w Krakowie na ich Facebooku pojawiła się bardzo fajna promocja "Manicure i pedicure z malowaniem jednobarwnym za 45 zł" obejmująca Wrocław oraz Kraków. Skusiłam się, ale jak się okazało skorzystać z tej promocji nie było łatwo. Najwyraźniej osoby publikujące informacje na firmowym fanpage'u nie były dobrze skomunikowane z pracownicami wrocławskiego Komfort Azja, które nic o takiej promocji nie wiedziały. Gdy zadzwoniłam, aby się umówić otrzymałam informację, że taka promocja owszem jest ale z gruponem albo z kuponem wyciętym z dziennika Metro, który rozdają na ulicach. Grouponu nie miałam, ani kuponu z Metra też nie. Przez to zrobiło się małe zamieszanie i moja wizyta stanęła pod znakiem zapytania, gdyż pracownice wrocławskiego Komfort Azja ciągle stały przy swoim, że takiej promocji na Facebooku nie ma - choć nadal tam jest ;) Ostatecznie poszły mi na rękę i zaprosiły na zabieg, bo miały "dodatkowe" kupony z Metra, które zdecydowały się mi ofiarować. 
Ok... skoro już udało mi się tam umówić to przejdźmy do samej wizyty i zabiegu. 

Salon Komfort Azja mieści się na ulicy Biskupiej 8/1 w kamienicy (bloku?) na samym Rynku. Aby się do niego dostać należy wejść na podwórze, wybrać odpowiedni nr na domofonie i wejść na pierwsze piętro. Po otwarciu drzwi miałam wrażenie, że weszłam do burdelu... Czerwona dywanowa wykładzina, czarna tapeta, słabe światło (w przeciwieństwie do prezentowanego na zdjęciach po prawej) i kilka par drzwi na wprost moich oczu. Recepcja znajdowała się na końcu czarnego korytarza, gdzie znajdowała się również poczekalnia z telewizorem, na którym puszczono kanał TVN. Do gabinetu zabiegowego zaproszono mnie punktualnie i to byłoby na tyle z pozytywów - punktualność. Gabinetowi było daleko od tego prezentowanego na zdjęciach (tak poza tym to było zupełnie inne pomieszczenie od prezentowanych na grouponie).

Gabinet był nieuprzątnięty po poprzedniej klientce, a w tle unosił się mocny zapach zmywacza do paznokci połączony z niesamowitym zaduchem. Stolik, koło fotela zabiegowego upaćkany czarną henną podobnie jak sama pani kosmetyczka. Całe opuszki palców wraz z białym uniformem nosiły ślady czarnej henny oraz czerwonego lakieru do paznokci. Miałam problem, gdzie mogę położyć swoją torebkę, aby nie została uwalona henną. Dookoła stanowiska pedicure walały się pootwierane słoiki z peelingiem cukrowym tutti frutti, który był stosowany jako peeling do stóp. 

Po raz pierwszy byłam świadkiem takiej sytuacji. Przez moment stanęłam jak wryta i byłam bliska opuszczenia tego gabinetu. Poprosiłam o otwarcie okna, bo inaczej padłabym po 5 minutach od tego smrodu. Cała moja wizyta w Komfort Azja absolutnie nie była komfortowa, ponieważ w napięciu obserwowałam każdy krok pani kosmetyczki i po raz pierwszy w życiu zebrałam się na odwagę, aby zapytać czy aby na pewno narzędzia zostały wysterylizowane. To pytanie wyraźnie zaskoczyło dotychczas znudzoną i zmęczoną panią kosmetyczkę, gdyż niemalże natychmiast się ożywiła i zaczęła tłumaczyć co po kolei zrobiła z narzędziami. Po tym pytaniu cała wizyta odbyła się już w grobowej ciszy, a ja modliłam się w myślach abym uszła z tego cało i zdrowo. 

Pedicure i manicure wykonany został bardzo niedokładnie i w amatorski sposób, gdyż pani kosmetyczka okazała się być stażystką, kończącą studia kosmetologii. Szkoda tego opisywać, bo zrobiłby się porządny tasiemiec. Niech Wam wystarczy wzmianka o zwykłym drogeryjnym peelingu cukrowym za parę złotych użytym do pedicure....

Podsumowując

Komfort Azja to miejsce, które naprawdę mogło mieć potencjał, gdyby tylko zostało dobrze poprowadzone. Możliwość zapisów na zabiegi online (nie wiem jak działa, ale widziałam na ich stronie taką opcję), w niedziele, orientalność to cechy które z pewnością by się sprzedały, lecz nie w takim wydaniu...
Mimo zasłyszanych pochlebnych opinii na temat wykonywanych masaży w tym salonie, absolutnie nie polecam wykonywać tam manicure czy pedicure. Czy wrócę? Być może skuszę się na masaż, aby się w pełni przekonać czy jest to miejsce największego potępienia, ale na manicure i pedicure na bank nie wrócę! 

Z drugiej strony muszę podziękować Komfort Azja za pewną lekcję i wnioski, do których doszłam dzięki wizycie w tym miejscu. Już nigdy więcej nie usiądę na fotel zabiegowy w salonie, jeżeli gabinet będzie w takim stanie w jakim zastałam ten w Komfort Azja. Po prostu wyjdę i już nigdy nie wrócę.

Podsumowanie manicure i pedicure w Komfort Azja:

Jakość usługi:
Kiepsko! Nie wrócę, aby powtórzyć zabieg!
Komfort klienta: 
Kiepsko! Nie zapewniono mi intymności i wygody!
Higiena:

Tragedia! Mam nadzieję, że nie skończy się na wizycie u lekarza!

Byliście kiedyś w Komfort Azja? Jakie są wasze wrażenia z wizyty w tym miejscu?