poniedziałek, 6 stycznia 2014

Organiczny Energetyzujący Peeling Do Twarzy - Love Me Green

Stosowanie peelingów do twarzy jest nieodzownym elementem mojej pielęgnacji twarzy. Peelingów mamy wiele rodzajów i w osobiście sięgam po peelingi enzymatyczne, gdyż tylko te są bezpiecznie przy mojej mieszanej ale i naczynkowej cerze.
Skąd więc w mojej kosmetyczce peeling drobnoziarnisty? Love Me Green pojawił się w październikowy Glossyboxie sygnowanym nazwiskiem Kasi Tusk. Długo się wahałam czy go otwierać czy być może oddać którejś z Was. Jednak ciekawość była silniejsza, czym jest ten niezwykły kosmetyk za którym musimy dać 49,90 zł za 75 ml?

Na tak wysoką cenę składa się przede wszystkim fakt, że jest organiczny i naturalny w 98% wierząc informacji na opakowaniu. Bałam się, że po otwarciu zobaczę gęstą i pełną peelingujących drobinek konsystencję. Jakie było moje zdziwienie, kiedy mym oczom konsystencja okazała się być bardzo rzadka, wręcz lejąca a drobinki bardziej były ozdobą a niżeli główną cechą produktu. Zamiast peelingu mamy natomiast bardzo interesująco pachnący  pomarańczą myjący żel o wodnistej konsystencji z delikatnymi drobinkami. 

Pełnowymiarowe opakowanie 75 ml starczyło mi dokładnie na 2 tygodnie regularnego stosowania 2 razy dziennie na okolicę twarzy i szyi. Produkt jest bardzo niewydajny, ale za to bezpieczny. Moja naczynkowa cera nie doznała żadnych podrażnień, była przyjemnie nawilżona i oczyszczona. Drobinki w trakcie stosowania są tak słabo wyczuwalne, że nie zrobiły mi żadnej krzywdy ani nie złuszczyły naskórka. Moim zdaniem produkt nie jest wart swojej ceny, choć miłośniczki produktów BIO będą zadowolone z oczyszczania twarzy po całym dniu, ale nie ze złuszczania jakiego powinniśmy oczekiwać od peelingu.

Moja subiektywna ocena peelingu drobnoziarnistego Love Me Green:
Jakość:Bez szału! Zwykły przeciętniak!
Jakość opakowania:Bez szału! Ani kiepskie ani dobre.
Cena:Kiepsko! Drogi kosmetyk!


Znalazłyście ten peeling w swoich październikowych pudełkach? Co o nim sądzicie?


5 komentarzy:

  1. cena za wysoka do działania jak i wydajności

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba jednak wolę złuszczać skórę płynami z kwasami lub peelingami enzymatycznymi.

    OdpowiedzUsuń
  3. dla mnie to jest żel z mikrą ilością drobinek, a nie peeling, dobrze, że miałam tylko próbkę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja obecnie używam peelingu z bingo spa i z pharmaceris, ten z love me green w ogole mnie nie kusił. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja zdecydowanie wole peelingi enzymatyczne lub kwasy :). Nie znam tego.

    Nominowałam Cię do Liebster Blog Award :). Szczegóły u mnie na blogu.
    Nie przepadam za rozdaniami, nominacjami, ale z racji tego ze brakuje mi czasu na dokonczenie postu, postanowilam skorzystac z tej nominacji aby cos na blogu sie dzialo :). Mam nadzieje ze i Ty się dołączysz :)

    OdpowiedzUsuń