poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Kompleksowa odnowa twarzy z oczyszczaniem, peelingiem kawitacyjnym, mikrodermabrazją i maską kolagenową w La Beaute Clinique (Groupon) - wizyta druga


Po miesiącu od pierwszej wizyty w La Beauty Clinique przyszedł czas na drugi zabieg "kompleksowej odnowy twarzy". W swoim kalendarzu miałam umówioną wizytę na 1730, dlatego tego dnia postanowiłam trochę dłużej niż zwykle zostać w pracy, aby prosto z niej udać się do La Beuty Clinique. Dokładnie pół godziny przed 1700 dostałam sms-a od La Beauty Clinique z przypomnieniem o mojej wizycie. Jednak coś mi w przypomnieniu nie pasowało. Sms informował o wizycie na godzinę 1700 a nie jak w moim kalendarzu 1730. Kurcze... To niemożliwe! Jestem przekonana, że byłam umówiona na 1730, a nie na 1700... Doskonale pamiętam jak dzwoniłam i prosiłam o przełożenie swojej wizyty na godzinę późniejszą. Dzwonię do nich i sprawdzam na którą ostatecznie mam zabieg. Ech... Pani przez telefon twierdzi, że na 1700 - cholercia... jest już 1645 mogę nie zdążyć - wyjaśniam Pani przez telefon, że przekładałam wizytę na późniejszą godzinę. Pani stwierdza, że jest jej przykro, ale w systemie ma mnie wpisaną na 1700 i nie może przełożyć na 1730, bo ma już umówione kolejne klientki. Proszę ją zatem o wyrozumiałość, jeśli nie uda mi się dotrzeć punktualnie. Pani niechętnie się zgadza i prosi o szybkie przybycie. Pędzę autobusem MPK najszybciej jak się da, a następnie biegnę do La Beauty Clinique. W między czasie odbieram kolejnego sms-a od La Beuty Clinique z przypomnieniem o dzisiejszej wizycie na godzinę 1630... Zgłupiałam... To na którą w końcu jest ta wizyta?! 
La Beauty Clinique
Wpadam do holu "kliniki piękności" i szybko podążam w stronę Pani X siedzącej za ladą recepcji. Obok niej stoi ciemnowłosa kosmetyczka - pani E. Po szybkim "dzień dobry" lekko poirytowana staram się wyjaśnić całą sytuację z smsami. Podczas składania wyjaśnień dostaję kolejnego smsa od.... La Beauty Clinique. Tym razem sms twierdzi, że moja dzisiejsza wizyta jest na godzinę 1845. Obie panie nie wiedziały co powiedzieć... przeprosiły mnie za całe zamieszanie oznajmiając, że widocznie ich system powiadomień sms szwankuje. Ok... skoro już jestem to chodźmy na ten zabieg.
Pani E prowadzi mnie do najbliższego gabinetu zabiegowego zaraz za recepcją. Zwraca się do mnie słowami: "Miała już zabieg mikrodermabrazji? Położy się na łóżku..." - Chwila, chwila... Pani mówi do mnie?! Bo nie bardzo rozumiem... Zwracanie się bezosobowe w moim odczuciu jest bardzo nieuprzejme... "Mia-Ł-A-M" - odpowiedziałam z akcentem na osobową końcówkę wyrazu. Położyłam się na łóżku, a Pani E. przykryła mnie kocem i nałożyła ochronny czepek na moją głowę. Zabieg rozpoczęła demakijażem kontynuując bezosobową rozmowę: "Uczulenia ma? Co stosuje? Jakich kremów używa? Ma problemy ze skórą?" - myślałam, że tam zejdę z poirytowania. Nie dość, że biegłam na złamanie karku, aby zdążyć na czas to jeszcze dali mi babkę, która zwraca się do mnie bezosobowo! Wzięłam głęboki oddech i odpowiedziałam spokojnie na wszystkie pytania. Miałam jednak wrażenie, że Pani E. kompletnie mnie nie słucha. Nie byłam w stanie dokończyć zdania, a już padało kolejne BEZOSOBOWE pytanie "Czym zmywa twarz? Toniki w domu ma?". Dosłownie przed chwilą opowiedziałam dokładnie pani E. o swoich skórnych problemach oraz domowej pielęgnacji, a mimo to padły o to pytania.
Po demakijażu pani E. wykonała mi mikrodemabrazję poprzedzona stwierdzeniem: "Mówi jak będzie za mocno". Ssanie głowicy było bardzo mocne, a pani E. wykonywała ruchy w obu kierunkach - prawo - lewo oraz góra - dół. Mikrodermabrazję miałam wykonywaną wielokrotnie i ani razu, żadna z kosmetyczek nie wykonywała takich ruchów głowicą. Zawsze było to w jednym kierunku - od środka twarzy do zewnątrz. Nie wiem czy jest to jedyne słuszne manewrowanie, ale zabieg wykonywany przez panią E. mogę zaliczyć do bardzo nieprzyjemnych. Twarz miałam porysowaną jakby ktoś ponacinał mnie nożem. Skóra niesamowicie piekła i bolała. Na moje uwagi, że mnie boli usłyszałam jedynie : "Już kończę...". Marzyłam o łagodzącej podrażnienia maseczce! A tutaj jeszcze czas na manualne oczyszczanie... To było coś strasznego... Moje koszmary z lat młodzieńczych powróciły. Pani E. w oczyszczanie manualne wkładała tyle siły, że moja głowa co chwila wbijała się głęboko w fotel. Na szczęście nie trwało to długo. Na koniec był bardzo szybki i niedokładny peeeling kawitacyjny, a następnie kolagenowa maseczka. Pani E. opuściła gabinet na czas trzymania maseczki na twarzy - miałam 15 min spokoju, aczkolwiek ciężko mi było się zrelaksować po takich przeżyciach. Na odchodne dostałam próbki kremów.
Gdy wróciłam do domu i zobaczyłam się w lustrze, prawie się popłakałam. Moja twarz była czerwona a pod palcami były wyczuwalne rysy pozostawione przez głowicę mikrodermabrazji. Nie wiedziałam co mam zrobić. Szybko zadzwoniłam do mojej koleżanki kosmetyczki z mojego rodzinnego miasta, żeby się skonsultować. Poradziła mi, abym zareklamowała usługę i zażądała złagodzenia podrażnienia darmowym zabiegiem kosmetycznym. Tak też postanowiłam zrobić, wróciłam do La Beauty Clinique, aby uzyskać gwarancję, że moje następne zabiegi nie będą wykonywane przez panią E. i poinformować o pokaleczeniu mojej skóry twarzy. Konfrontacja z panią E. skończyła się fiaskiem - otrzymałam informację, że reakcja mojej skóry jest normalna i nie ma powodów, aby wykonywać dodatkowe zabiegi łagodzące...

Podsumowanie drugiej wizyty w La Beauty Clinique:

Strona salonu: www.labeauteclinique.com

Jakość usługi:

Tragedia! Zdecydowanie nie powtórzę zabiegu i będę go odradzać innym!

Komfort klienta:

W porządku! Czułam się wystarczająco komfortowo!

Higiena:

W porządku! Zabieg wykonany w higienicznych warunkach!

Ocena ogólna:

Porysowana, zaczerwieniona i podrażniona twarz - to wystarczy aby uznać zabieg za tragiczny! Gdyby nie ból odczuwany podczas zabiegu komfort oceniłabym na wyżej. Do higieny zabiegu nie mogę się doczepić. Brak chęci naprawienia wyrządzonej mi szkody ze strony kliniki piękności oceniam bardzo negatywnie. Gdy niezadowolony klient powraca i zgłasza zażalenie, to moim zdaniem salon, przepraszam... klinika, która chce uchodzić za luksusową powinna chociaż poświęcić chwilę na dokładne obejrzenie twarzy po zabiegu i ocenienie jej stanu. A nie tak jak było to w tym przypadku, stwierdzić z marszu, że tak ma być i koniec. Po konfrontacji z panią E. dowiedziałam się od pani w recepcji, że pani E. jest właścicielką salonu LA Beauty Clinique...

0 komentarze:

Prześlij komentarz