wtorek, 22 kwietnia 2014

Wielkanoc w SPA - Hotel Niemcza SPA *** - dzień pierwszy

Dzień pierwszy

źródło: http://www.hotelniemcza.pl/
Z dojazdem nie mieliśmy najmniejszego problemu. W miejscowości Niemcza znaki drogowe szybko i bezbłędnie wskazywały nam drogę do miejsca naszego pobytu. W recepcji przywitała nas miło obsługa wręczając nam karty do pokoju pełniące rolę kluczy, karnety na obiadokolacje, karnet na rytuał w SPA oraz karnety na ręczniki w strefie SPA. Nasz pokój znajdował się na parterze i niespecjalnie odbiegał od tych widocznych w galerii pokoi prezentowanych na stronie internetowej hotelu. Na stoliczku witała nas bardzo sympatyczna informacja, że nasz pokój przygotowała dla nas (tajemnicza) p. Maria i ona będzie dbała o jego czystość podczas naszego pobytu.

Recepcja Hotelu Niemcza SPA
źródło: http://www.hotelniemcza.pl/
W łazience natomiast widniała podobna informacja w jaki sposób możemy dać znać p. Marii, że chcemy aby wymieniono nam ręczniki. Jeżeli chcemy, aby ręcznik został wymieniony - ręcznik zostawiamy na podłodze. Gdy ręcznik wisi na wieszaku, jest to informacja dla Pani Marii, aby ręcznika nam nie wymieniać. Dzięki takiemu "szyfrowi" ręczniki nie będą prane niepotrzebnie, co miało na celu chronić środowisko przed negatywnymi skutkami stosowania detergentów w Hotelu. "Całkiem fajny pomysł" - pomyślałam.
Gdy na dobre się rozgościliśmy przyszedł czas obiadokolacji, którą serwowano między 16.00 a 18.00. Zeszliśmy do restauracji, która znajduje się tuż obok recepcji, zajęliśmy pierwszy lepszy stolik i w kilka sekund pojawiła się przy nas pani kelnerka, która odebrała karnety na obiadokolację. Wyboru nie było. Co nam zostanie podane było tajemnicą. Na początek zupa - barszczyk ukraiński w malutkiej miseczce. Był naprawdę smaczny, choć rozmiarami wyglądał na posiłek dla dziecka. Niestety podobnych rozmiarów było również drugie danie, na które zaserwowano nam frytki z piersią z kurczaka i gotowanymi warzywami na parze. Na szczęście był również deser pod postacią truskawkowego a'la budyniowego kremu z owocami, który jako tako ostatecznie wypełnił nasze żołądki. Co nas oboje mocno zaskoczyło do posiłku nie zaproponowano nam nic do picia. Nie otrzymaliśmy żadnego soku, herbaty czy nawet wody. Mogliśmy natomiast ją sobie domówić i dodatkowo opłacić, a ceny niestety nie były zbyt niskie (filiżanka herbaty Lipton to wydatek 6 zł).
Basen w Hotelu Niemcza SPA,
źródło: http://www.hotelniemcza.pl/

Po obiadku przyszedł czas na relaks w strefie SPA, gdzie najpierw poszliśmy na małe przeszpiegi. Mój mężczyzna chciał najpierw obadać co i jak zanim zacznie paradować w samych kąpielówkach i szlafroku :) Do strefy SPA wystarczyło zejść schodami do podpiwniczenia hotelu. Część szatni wraz z prysznicami była wspólna dla wszystkich gości bez względu na płeć. Z szatni byliśmy przenoszeni do długiego korytarza, z którego mogliśmy wejść do różnych pomieszczeń. Większość z nich to gabinety zabiegowe, ale i łaźnia parowa, sauna infrared (na max 2 osoby) i strefa z basenowa, w której był basen na głębokość 1,2 metra,  jacuzzi i dwie sauny fińskie. Gdy wszystko wydawało się być ok, wróciliśmy do pokoju - przebraliśmy się w stroje kąpielowe i w hotelowych szlafrokach z karnetami na ręczniki w strefie SPA zeszliśmy ponownie. Tam w zamian za karnety otrzymaliśmy po jednym brązowym ręczniku, który miał nam służyć.
Jacuzzi w Hotelu Niemcza SPA,
źródło: http://www.hotelniemcza.pl/
Niestety ku naszemu rozczarowaniu o relaksie mogliśmy zapomnieć. Z głośników słychać było muzykę relaksacyjną, która była równie głośna co biegające po strefie SPA dzieci przybyłych gości. O ile muzykę na moją prośbę ściszono, tak piski dzieci były nadal dominujące. Głośne rozmowy dorosłych, krzyczące dzieci powodowały, że czuliśmy się jak we wrocławskim aqua parku a nie w strefie relaksu i wyciszenia. Wtedy po raz pierwszy z ust mojego faceta padło stwierdzenie dezaprobaty, które towarzyszyło nam przez cały pobyt w Hotelu Niemcza SPA: "Hilton to, to nie jest..." (choć jeszcze nie wiemy jak jest w Hiltonie).

No nic - w basenie pływać się nie dało ze względu na dzieciaki oraz rozmiar basenu, dlatego głównie spędziliśmy czas przebywając w jacuzzi, które bardzo przypadło nam do gustu ze względu na bąbelkowe atrakcje.
Na ten wieczór zaplanowany również był dla nas rytuał w saunie fińskiej, który mieliśmy odbyć wraz z innymi dorosłymi gośćmi hotelu. O samym rytuale opowiem Wam w osobnym poście, aczkolwiek muszę przyznać, że było to bardzo ciekawe i godne polecenia przeżycie. Po wieczornej wizycie w strefie SPA nasze brązowe ręczniki były tak mokre, że nadawały się już tylko do wymiany. Niestety, wymiany nie ma! Ręcznik miał nam służyć przez CAŁY okres pobytu w hotelu. Mieliśmy dwa wyjścia: samodzielnie go wysuszyć lub dopłacić w recepcji za wypożyczenie nowego. Sytuacja w moim odczuciu niecodzienna, gdyż w hotelu ręczników nie powinno brakować, aczkolwiek widać, że nie każdy ma takie samo zdanie.
Z małym niesmakiem i mokrymi ręcznikami udaliśmy się zatem do swoich pokoi i rozłożyliśmy je do wyschnięcia, a następnie wsunęliśmy się pod kołderki i zasnęliśmy jak małe dzieci.
I nastał dzień drugi - Niedziela Wielkanocna...


9 komentarzy:

  1. WoW :-) Wspaniałe Święta :-) Marzy mi się taki wypad :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ponieważ to moje okolice to powiem tylko, że w moim odczuciu coś musi być tam nie tak, ponieważ co chwilę szukają pracowników...Nie wiem czy ludzie tam nie wytrzymują i się zwalniają czy menedżerowie mają takie oczekiwania... mimo, że tak blisko nigdy mnie zbytnio nie kusił :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ręczniki powinny być wymieniane po każdej wizycie w strefie SPA. Kilkanaście lat temu w hotelu Kasprowy w Zakopanem każdorazowo dostawało się czysty, świeży i suchy ręcznik, nawet jak się szło na basen kilka razy dziennie. Oczywiście bezpłatnie - dla gości hotelowych. Osobiście nie przepadam za takimi miejscami. Wolę nasze czeladzkie sauny, gdzie w samych saunach przeważnie jest cisza i spokój, idealnie można się zrelaksować. No i wielkość porcji, pozostawia wiele do życzenia. Część hoteli uważa, że skoro posiłek jest w cenie, to może być miniaturowy.
    Jak my byliśmy na weekendzie z Groupona, to w hotelu odbywało się wesele, więc na obiad dostaliśmy dania weselne :) Za to śniadania były genialne. Szwedzki bufet, bez ograniczeń, pyszna kawa, pieczywo, dania na ciepło, wędliny i co tylko dusza zapragnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale mi się marzy coś takiego! :)
    Nic , tylko się relaksować i czuć się jak w niebie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z ręcznikami - bardzo dziwne ... Wręcz niestosowane ze strony hotelu.
    Wrzeszczące dzieci podczas próby relaksowania się zabiłyby mi każdą przyjemność, bo to odglosy które mnie skutecznie irytują :p

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam z zaciekawieniem relację i widzę jednak, że hotel mógłby odrobinkę lepiej zadbać o swoich klientów. Podejrzewam, że też byłabym zniesmaczona tym, że ręczniki do strefy SPA są na cały pobyt, a w strefie relaksu i wyciszenia w rzeczywistości nie można odpocząć i posłuchać własnych myśli. Szkoda, że nie było tam jakiegoś oddzielnego pomieszczenia np. dla rodzin z dziećmi lub samych dzieci np. basenu z kulkami czy coś takiego, gdzie dzieci by się same bawiły pod okiem opiekunki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Najbardziej mnie zaskoczyło, że jedzenie było 'niespodzianką' - jako wegetarianka bym się tam nie najadła...

    No i te ręczniki... trochę żenujące. Widać że hotel ma ściśle wyliczone co może zaoferować gościom podczas takiego wyjazdu, a cała reszta należy się już za dopłatą...

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie byłabym zadowolona. Nie znoszę w SPA wrzeszczących dzieci. I ignorancji personelu.
    W takie miejsca, do SPA, ale może już nie do tego przybytku ;) to raczej nie na Święta, tak mi się zdaje...

    OdpowiedzUsuń
  9. Dodam tylko, że rzucanie na podłogę ręczników, które chce się wymienić jest zwyczajowo przyjęte w dobrych hotelach na świecie. Jak się nie chce ich wymieniać, to wiszą na wieszakach. To jest sposób, żeby ręczników nie wymieniać codziennie, właśnie po to, by oszczędzać wodę, detergenty i co za tym idzie środowisko.

    OdpowiedzUsuń