Copyright by Subiektywnym Okiem. Obsługiwane przez usługę Blogger.
Archiwum
-
►
2014
(29)
- ► października (2)
-
►
2013
(74)
- ► października (5)
-
▼
2012
(114)
-
▼
listopada
(14)
- Wszyscy mają Jonson's! Mam i ja!
- Manicure hybrydowy w Salonie Kosmetyki Estetycznej...
- Prysznic w Fitness Academy Korona
- Wodoodporna kredka do oczu Flashy Liner Waterproof...
- Korektor Lasting and perfecting corrector marki Se...
- Puder Mattifying foundation marki Sephora
- Facebook i widoczność postów
- Mydło Oliwkowo – Laurowe z Aleppo 40% - GHAR
- Dream Fresh BB Maybelline vs BB Krem do cery tłust...
- Masaż ciała w Gabinecie Pasja (Citeam) cz.2
- Masaż ciała w Gabinecie Pasja (Citeam) cz.1
- Krem z algami morskimi marki Bandi
- "Łatwość użytkowania" zastępuje "Jakość opakowania"
- Czy AVON testuje swoje kosmetyki na zwierzętach?
- ► października (10)
-
▼
listopada
(14)
sobota, 10 listopada 2012
Masaż ciała w Gabinecie Pasja (Citeam) cz.2
(...) Weszłam na podwórko posesji nr 12 i
skierowałam się w stronę oświetlonych schodów. Pociągnęłam drzwi i
weszłam do środka, a tam po lewej stronie od drzwi stało zwykłe biurko, a
przy nim siedziała bardzo młoda blondynka, która wstała na mój widok i
przywitała mnie z uśmiechem. Obok biurka stał młody i dosyć przystojny
mężczyzna w typowym dla rehabilitantów uniformie - długie, białe spodnie
oraz zielona koszulka polo z napisem "Pasja". Mężczyzna sprawiał
wrażenie trochę zakłopotanego lub nieśmiałego - ciężko mi było
jednoznacznie to stwierdzić, natomiast pani przy biurku tryskała wręcz
pewnością siebie. Stojąc przy tym biurku w ogóle nie odczuwało się, że
jest się w SPA czy gabinecie kosmetycznym. Dookoła puste ściany
pomalowane na typowo "szkolny" kolor zielony i tylko to jedno stojące
biurko. Podałam kupon i zostałam poprowadzona przez fizjoterapeutę do
gabinetu. Wydawało mi się, że jestem bardziej prowadzona do jakiejś
sieni, która została przystosowana na gabinet masażu. Drzwi do tego
pomieszczenia były bardzo szerokie i stosunkowo niskie o typowym dla
komórek czy schowków drzwiach - drewniane z pionowymi wyżłobieniami
pomalowane na biało z mosiężną klamką. W pomieszczeniu było okropnie
gorąco, a to za sprawą włączonej na maxa farelki.
Pan masażysta pokazał mi krzesło na
którym mogę zostawić swoje ubrania, spytał o interesujący mnie rodzaj
masażu i podał również dokument z oświadczeniem na zgodę wykonania
masażu. Dodał przy tym, że niepotrzebne fragmenty oświadczenia mogę
wykreślić. Gdybym nie naniosła swoich poprawek masaż objąłby m.in.
części ciała takie jak pośladki, klatkę piersiową, dekolt, plecy, uda,
fałdy brzuszne oraz łydki. Nie miałam ochoty, aby masowano mi tyłek i
dekolt wraz z klatką piersiową - jak to ładnie ujęto w oświadczeniu.
Wykreśliłam odpowiednie fragmenty, podpisałam i oddałam panu masażyście.
Czuć było lekko napiętą atmosferę w powietrzu, choć całkiem możliwe, że
to tylko moje subiektywne odczucie. Pan odbierając oświadczenie
poprosił o całkowite rozebranie się do bielizny, położenie się na łóżku
zabiegowym i okrycie ręcznikiem. Ponieważ nie miałam preferencji co do
typu masażu zaproponował rozgrzewająco-relaksacyjny masaż gorącymi
kamieniami, po czym wyszedł aby dać mi kilka minut na przygotowanie się.
Gdy zostałam w gabinecie sama
rozejrzałam się po ścianach na których wisiało mnóstwo dyplomów i
certyfikatów poświadczających umiejętności Pana fizjoterapeuty. Wynikało
z nich, że niedawno skończył 24 lata. Ta imponująca ilość certyfikatów
trochę uspokoiła moje obawy, że mogłam trafić w niepowołane ręce.
Gabinet absolutnie nie wyglądał na miejsce relaksu. Przypominał typowy
gabinet lekarski i do rehabilitacji - biurko z krzesełkiem, półka z
przyrządami, na podłodze gumowa piłka, stół do masażu i jakieś olejki na
parapecie.
Zaczęłam się rozbierać i w chwili, gdy
stałam już w samym staniku i zdejmowałam spodnie do gabinetu bez żadnego
ostrzeżenia wrócił pan masażysta. Ze spodniami spuszczonymi do kolan i
samym staniku stałam prosto twarzą w twarz z masażystą, który na mnie
tylko spojrzał i nie mówiąc ani słowa wszedł dalej do gabinetu i
podszedł do łóżka. Byłam w takim szoku, że na chwilę mnie zamurowało.
Spodziewałam się przeprosin i ponownego wyjścia fizjoterapeuty dopóki
nie będę gotowa, a tu taki numer.
Gdy podchodziłam do łóżka półnaga
masażysta stał do mnie plecami. Położyłam się i niezgrabnie okryłam
ręcznikiem - czułam się co najmniej dziwnie. Stanika nie rozpinałam. Pan
nie zapytał czy jestem gotowa, tylko od razu rozpoczął masaż od łydek.
Jego ucisk był mocny i pewny - taki jak lubię. Podczas masowania zadawał
mi kilka pytań ogólnozdrowotnych oraz o moje doświadczenia związane z
masażami. Poinformowałam go m.in. o moich bólach pleców w odcinku
lędźwiowym. Pan bardzo się zainteresował tematem i wypytywał o
szczegóły. W trakcie masowania z nieśmiałego i lekko skrępowanego faceta
przerodził się w gadatliwego i pewnego swoich umiejętności. Gadatliwość
nie przeszkadzała mi - w sytuacji w której się znalazłam nie miałam
szansy się zrelaksować a cisza podczas zabiegu doprowadziłaby mnie do
stanów lękowych. Zdecydowanie wolałam słuchać historii opowiadanych
przez pana fizjoterapeutę niż ciszę.
Masaż rozpoczął się od masowania łydek,
następnie masowane były uda. Gdy przyszedł czas na plecy, masażysta jak
gdyby nigdy nic również bez żadnego ostrzeżenia rozpiął mi biustonosz,
odgarnął ramiączka i rozpoczął masaż pleców. Zawsze bez względu na to,
czy byłam masowana przez kobiety czy przez mężczyzn zawsze pytano mnie
czy mogą mnie rozpiąć i nikt nie próbował się za to zabierać bez pytania
lub jakiegoś ostrzeżenia. Jak widać tutaj Pan nie widział takiej
potrzeby.
Po paru minutach masowania pleców Pan
fizjoterapeuta zaskoczył mnie mówiąc, żebym się nie bała, bo on teraz
wskoczy na łóżko, aby przyjąć odpowiednią pozycję i sprawdzić coś w
moich plecach. Nie miałam pojęcia czego się spodziewać i rzeczywiście
jednym podskokiem facet znalazł się na łóżku w pozycji kucającej nad
moimi plecami. Złapał mnie obiema rękami za plecy i powiedziałm abym
wzięła głęboki wdech i szybki wydech. Byłam tak zaskoczona całą
sytuacją, że bez zastanowienia i bez pytania o co w ogóle chodzi
wykonałam to polecenie. W momencie wydechu fizjoterapeuta wykonał mocny
ucisk na plecach powodując "chrupnięcie" w moim kręgosłupie. Następnie
zeskoczył z leżanki, zapiął mi biustonosz i poprosił, abym przewróciła
się na bok. Oczywiście ręcznik cały się ze mnie zsunął, a ja w totalnym
amoku grzecznie się obróciłam. Po czym znowu miałam wziąć wdech i
wydech, aby po chwili kolejny ucisk na plecach znowu wydał
"chrupnięcie". Sytuacja powtórzyła się na drugą stronę i jeszcze na
siedząco i stojąco. Ludzie kochani! Co to w ogóle było?! To był masaż? O
co chodzi?! Dla mnie wyglądało to na jakieś nastawianie, a przecież nic
na ten temat nie było napisane w ofercie! Nie prosiłam się o żadne
"chrupające" uciski. Gdy spytałam masażystę co to było i co to miało dać
usłyszałam, że po tym będzie mi "lepiej" oraz że on zdaje sobie sprawę,
że mogło być nieprzyjemne, ale mam mu uwierzyć, że teraz plecy będą
mnie nie bolały. Nie spodobał mi się ten rytuał - ale tę uwagę
zachowałam już dla siebie. Spytałam siedząc półnaga na łóżku czy będzie
coś jeszcze czy mogę się już ubrać. Usłyszałam, że to już koniec i mogę
się ubrać. Na ten czas mężczyzna nie wyszedł z pomieszczenia, a mnie już
było wszystko jedno - i tak naoglądał się mnie z każdej możliwej
strony. Kiedy ja się ubierałam, fizjoterapetua zdezynfekował łóżko i
położył świeży ręcznik. Spojrzałam na zegarek i okazało się, że mój
godzinny masaż trwał 30 min, ale również to już nie miało dla mnie
znaczenia. Być może gdybym nie wykreśliła niektórych części ciała z
oświadczenia zabieg trwałby dłużej - tego nie wiem, ale w tamtej chwili
kompletnie mnie to już nie interesowało. Podziękowałam i wyszłam z
gabinetu, chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu.
Powiem Wam, że autentycznie byłam
roztrzęsiona całą tą sytuacją. Kompletnie nie tego się spodziewałam.
Oczekiwałam jakiegoś zacisznego miejsca, w którym będę mogła odpocząć
przy świecach, spokojnej muzyce i cieple olejków. Naprawdę nie
chciałabym też, aby moi czytelnicy źle odebrali pana masażystę. Te
"wpadki" związane z rozpięciem biustonosza czy wejściem do gabinetu
kiedy nie byłam gotowa, tłumaczę sobie młodym wiekiem i brakiem
solidnego doświadczenia w pracy z klientami. Facet naprawdę przykładał
się do swojej roboty - masaż był wykonany solidnie, ale trochę krótko...
Natomiast te całe nastawianie mojego kręgosłupa wynikało zapewne z
tylko dobrych intencji i chęci pomocy. Ale powinnam zostać zapytana czy
życzę sobie tego typu pomoc, bo często dobrymi chęciami jest piekło
wybrukowane.
Ogólnie podsumowałabym to tak: gdyby pan
masażysta miał gabinet w innym miejscu, np. w salonie kosmetycznym lub
centrum leczniczym to prawdopodobnie wymuszono by na nim profesjonalne
podejście do klienta. Niestety pracując sam pan masażysta nie do końca
jeszcze odnajduje się w tych kwestiach.
Strona salonu: brak
Jakość usługi: | Bez szału! Jeszcze sie zastanowię czy wrócę! | |
Komfort klienta: | Kiepsko! Nie zapewniono mi intymności i wygody! | |
Higiena: | W porządku! Zabieg wykonany w higienicznych warunkach! |
Etykiety:masaż,masaż pleców,zabiegi
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Człowiek kupuje kupon na godzinny masaż, który trwa 30min.. Trochę dziwne. Ja na Twoim miejscu już bym tam nie wróciła ;P
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że w zastanych okolicznościach było mi nawet na rękę, że trwał 30 min :) Ale fakt faktem powinien trwać godzinę. Może gdybym nie wprowadzała zmian w oświadczeniu trwałby właśnie tyle.
Usuń