Copyright by Subiektywnym Okiem. Obsługiwane przez usługę Blogger.
Archiwum
-
►
2014
(29)
- ► października (2)
-
►
2013
(74)
- ► października (5)
-
▼
2012
(114)
-
▼
października
(10)
- Kto pyta nie błądzi, czyli 3 pytania do kosmetyczki
- "Nie wolisz żyć dłużej i się bawić?"
- Suplementy diety, czyli piękne włosy w pigułce
- Wyniki konkursu Carmexowego
- Matowienie czy nawilżanie cery mieszanej?
- Suchy szampon do włosów Isana
- Pedicure hybrydowy w Gabinecie Kosmetycznym Poczuc...
- Blogrolle
- Konkurs - zgarnij zestaw pielęgnacyjny Carmex
- Subiektywny blog - subiektywna Vera
-
▼
października
(10)
niedziela, 14 października 2012
Matowienie czy nawilżanie cery mieszanej?
Od dłuższego czasu chodził za mną
właśnie taki problem: czy swoją skórę mam matowić czy nawilżać? W
zasadzie odpowiedź wydawała mi się zawsze jasna i oczywista, że swoją
skórę mieszaną muszę matowić, bo każde sięgnięcie po krem nawilżający
powodowało u mnie wysyp małych i białych krostek na policzkach. Takich
efektów nie powodował u mnie żaden krem matujący, ale z drugiej strony
kremy matujące nie pozwalały mi na osiągnięcie takiego matowienia
jakiego oczekiwałam a i często słyszałam, że moja buzia jest
przesuszona.
Więc na czym polegał mój problem?
Problem
siedział w mojej głowie i w sposobie myślenia na ten temat. Wydawało mi
się, że zdrowa skóra to matowa skóra i nie może być mowy, aby coś się
gdzieś świeciło czy błyszczało. Ta myśl była tak silna, że błyszczenie
doprowadzało mnie czasami do rozpaczy, więc co robiłam? Matowiłam skórę
kremami, tonikami matującymi i żelami do mycia twarzy. Efektów
spektakularnych nie było mimo regularnego długiego czasu stosowania tych
produktów. Niektóre Panie kosmetyczki w salonach zalecały mojej skórze
nawilżanie, ale ja konsekwentnie odrzucałam ich rady ze względu na
efekty jakie wywoływało u mnie stosowanie kremów nawilżających. Uznałam,
że nie ma mowy o nawilżaniu, bo wtedy będę się świecić podwójnie, a na
dodatek z mnóstwem białych krostek na twarzy. Jedyne nawilżanie na jakie
sobie pozwalałam to był maseczka dogłębnie nawilżająca z Lirene. Ona
nie powodowała u mnie żadnych niepożądanych reakcji, a buzia dobrze na
nią reagowała.
Ale któregoś dnia postanowiłam sprawdzić
czy może jednak to nawilżanie coś mi da i za namową swojej koleżanki
sięgnęłam po lekki krem nawilżający Bandi. I tak moja buzia błyszczała
jak zwykle i uznałam, że gorszego efektu błyszczenia już być nie może
więc spróbuję pójść w stronę nawilżenia. Krem, który kupiłam nie można
dostać w drogeriach, trzeba było zakupić go w salonie kosmetycznym albo
na stronie internetowej producenta. Krem nie był drogi, więc
postanowiłam spróbować. Rzeczywiście konsystencja była dużo lżejsza od
kremów nawilżających dotychczas przeze mnie testowanych, ale nie była
też mega lekka jak pianka czy emulsja. Najważniejsze było to, że na
mojej buzi nie wyskoczyły żadne krostki, a buzia wręcz "łykała" krem.
Wchłaniał się błyskawicznie, a błyszczenie twarzy nie pogłębiło się -
stwierdziłabym, że przez pierwsze tygodnie stosowania kremu utrzymywało
się na tym samym poziomie. Dopiero po ok. 2 miesiącach odstawienia
kremów matujących i zastąpienia ich tym jednym nawilżającym moja buzia
zaczynała powoli mniej błyszczeć. W chwili obecnej moja twarz nie tłusta
jak wcześniej, ale błyszcząca w kontekście zdrowego blasku (mam
nadzieję, że wiecie co mam na myśli).
Ten eksperyment pozwolił mi zrozumieć,
że tak naprawdę to odpowiednie nawilżenie pozwala wydobyć piękno z mojej
cery. Jest to na tyle zabawne, że wszyscy mi to dookoła mówili a ja
uparta i pewna swoich racji konsekwentnie odrzucałam ich rady.
Nawilżanie to w sumie sprawa oczywista i trąbi się o tym na każdym
kroku, a mimo wszystko nie mogło to do mnie dotrzeć.
A Wam zdarzyło się kiedyś odkryć coś totalnie oczywistego? :)
buziaki,
Vera
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
fajnie,że doszłaś do tego wszystkiego sama
OdpowiedzUsuńja lubię do wszystkiego dochodzić sama :)
A odkryłaś ostatnio coś ciekawego? :)
Usuńja swojego czasu odkryłam coś co mi się w głowie nie mieściło - że właścicielka suchej cery też może mieć trądzik. A wcześniej cały czas sądziłam że to nie jest możliwe, że tylko osoby z cerą tłustą mogą mieć takie problemy.
OdpowiedzUsuńNo niestety dowiedziałam się tego kiedy tego doświadczyłam. Pielęgnacja była ciężka, do tej pory cały czas walczę, ale jest ok.
Ja odkryłam, że jesienią i zimą warto natłuszczać cerę, nie tylko suchą, ale również przetłuszczającą się. Cery przetłuszczającej się właśnie nie należy wysuszać matującymi kremami, bo ona w obronie produkuje coraz więcej sebum. Ty na własnym przykładzie sobie wyregulowałaś nieco cerę i rezultaty już są :)
OdpowiedzUsuńA mat, zdrowy, satynowy mat lubię, ale 'robię' go tylko pudrem, nie kremami. I uwielbiam pudry rozświetlające, cera po nich taka się promienna wydaje!
bardzo przydatna notka !
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńJakiego kremy nawilżającego używasz? Proszę o odpowiedź!
OdpowiedzUsuńOstatnimi czasu zastanawiam się nad odstawieniem kremu matującego, bo moja skóra wydaje się być przesuszona, mimo że mam mieszaną cerę..
Najpierw sięgnęłam po mały krem nawilżający z algami z Bandi za namową koleżanki, tak na próbę w razie czego jakby skóra się zapchała. Po nim nic nie wyskoczyło, a skóra wręcz go "łykała" i domagała się więcej. Później zdecydowałam się na większy rozmiar i wzięłam Anti-Aging Care Krem na dzień marki Bandi - również świetny. A obecnie stosuję Elixir Młodości również z Bandi. Recenzje kremu nawilżającego z algami i anti-age znajdziesz tutaj na moim blogu :)
UsuńDziękuje Ci bardzo za odpowiedź! :)
Usuń